Andrzej i Karol

Andrzej i Karol

środa, 26 listopada 2014

" Nic Cię tu przecież nie trzyma."

Siedząc bezczynnie w domu od tygodnia, zdążyłam się pogodzić z utratą pracy i lekką zmianą sytuacji w moim życiu. Jest sobota. Zbieram się do kąpania kiedy zauważam, że zaświecił mi się telefon. Biorę go do ręki i widzę wiadomość od nieznajomego numeru. " Chciałbym się spotkać. Będę czekał na rynku o 20:00 koło fontanny. " Czytając sms-a siadam na łóżku i przypominam sobie moje pierwsze spotkanie z Andrzejem. Nie dopisuję mu, że będę, ale mam zamiar pójść. Do spotkania jeszcze półtorej godziny, więc idę do kuchni coś zjeść.
- Idziesz z nami do kina ? - pyta mama ubierając na siebie żakiet.
- Nie dzięki, zaraz wychodzę - robię sobie kanapkę i siadam przed telewizorem.
- Gdzie ? - mama ciekawska jak zawsze ciągnie temat.
- Idę na miasto ze znajomymi - uśmiecham się i podaję jej telefon. Odwzajemnia uśmiech i wychodzi, a zaraz za nią tato. Wyłączam telewizor i idę do siebie. Przebieram się w jasne jeansy i biały t-shirt z nadrukiem. Narzucam na siebie czarną bluzę, ubieram buty, biorę telefon i wychodzę. Po drodze wiąże włosy i idę powoli w stronę rynku. Jest już 10 minut po czasie, kiedy jestem prawie na miejscu. Z daleka widzę jedną osobę opartą łokciami o fontannę. Wkładam ręce do kieszeń i idę.
- Jestem - mówię stojąc za nim kilka centymetrów. Szybko się odwraca i lekko niedowierza.
- Przyszłaś - uśmiecha się i spontanicznie przytula mnie do siebie - Chodź, musimy porozmawiać - siadamy na pobliskiej ławce i przez chwilę milczymy.
- Najpierw muszę Cię przeprosić - kładzie dłoń na moim kolanie i patrzy mi się w oczy.
- Za co ?
- Stracilaś przeze mnie pracę. To moja wina, bo mogłem znaleźć inny sposób na rozmowę z Tobą.
- Ale przecież ..
- Daj mi cos powiedzieć - przesunął się bliżej mnie i rękę z kolana przeniósł na ramię lekko mnie obejmując - Za dwa dni wracam do Bełchatowa. Nie chcę o Tobie zapomnieć. Pojedź ze mną. Nic Cię tu przecież nie trzyma - mówi podekscytowany.
- Zwariowałeś ? Jak ja mam tak z dnia na dzień wyjechać ? Nie, to jest niemożliwe. Przykro mi, ale nie. - odmawiam zdecydowanie, ale w głębi duszy chcialabym to zrobic.
- Przemyśl to jeszcze, bardzo Cię proszę. A teraz chodź, skoczymy do jakiegoś baru. - wstaje z miejsca, wyciąga rękę w moją stronę i czeka na moją odpowiedź. Podaję mu dłoń i idziemy w stronę jakiejś taniej knajpy. Rozmawiamy przy piwie o różnych rzeczach. Dochodzi północ, a my siedzimy sami w lokalu i opowiadamy nasze najgłupsze historie jakie nam się przytrafily. Dużo wypilismy. Wstaję od stołu i idę w stronę schodów. Odwracam się, żeby sprawdzić czy idzie za mną, ale on zdąża przyciągnąć mnie do siebie i namiętnie całuje. Jakimś cudem wchodzimy na górę i oboje padamy na duże łóżko. Tonę w jego objęciach i pocałunkach. Pozbywamy się swoich ubrań i lądujemy na podłodze. Alkohol we krwi robi swoje i po chwili na szyi, piersiach i brzuchu mam po kilka bordowych plam. Brunet długo nie próżnuje, dogodnie układa swoje ciało do mojego, caluje moje usta i w tym samym czasie wykonuje kilka mocnych pchnięć biodrami. Zabawia się ze mną prawie godzinę. Parę minut przed drugą w nocy czuję, że zaraz umrę z rozkoszy. Zaciskam dłonie w pięści i mocno przygryzam usta aż czuję smak swojej krwi. Oblizuje je łapiąc oddech. Z zimna przenosimy się spowrotem na łóżko. Głaszcze mnie po policzku i co trochę całuje w głowę. Usypiamy nad ranem. Ubieramy się i wychodzimy z tego budynku. Przed 9:00 jestem pod domem. W środku nikogo nie ma, od razu idę do pokoju i ze zmęczenia kładę się spać.
__________________________________________ Witam, to znowu ja ! Z nowym postem ! Tak jak obiecywałam akcja się rozkręca, co wiąże się z dłuższymi rozdziałami :) Dzisiaj trochę inna Agnieszka i inny Andrzej, ale myślę, że tacy Wam się spodobają :3 Czekam na komentarze i opinie ! Oby było ich jak najwięcej, bo ostatnio coś mało ich :< Pozdrawiam i całuje bardzo mocno ;*/ Patrycja

sobota, 22 listopada 2014

"Mężczyzna delikatnie całuje moje usta"

Tuż po przebudzeniu się, zerkam na telefon i widzę, że dziesięć minut temu wybiła 14. Wstaję z łóżka i czekam aż do pokoju przyjdzie Agnieszka. Ostatniej nocy dość ostro zabalowałyśmy i położyłyśmy się spać nad ranem. Aga opowiedziała mi o wszystkim co się wydarzyło w ostatnich dniach. Nadal jestem w szoku jak w tak krótkim czasie, jej życie przewróciło się do góry nogami. Strata pracy, zerwane zaręczyny, gorzej być chyba nie może.
-Długo nie śpisz?-pytam jej kiedy wchodzi do pokoju.
-Nie wstałam przed chwilą. Choć coś zjeść.-schodzimy na dół, jemy śniadanie, następnie ogarniam trochę twarz i wracam do domu, żeby przygotować się na wieczór. W domu jestem około 15:30 więc mam jeszcze sporo czasu. Moja twarz wygląda na mocno zmęczoną, więc robię pierwszą lepszą maseczkę i biorę długą kąpiel dla relaksu. Po godzinie wychodzę z wanny. Kiedy udaję się do kuchni w celu zrobienia sobie kawy, mama bierze mnie na przesłuchanie.
-Kochanie co to był za chłopiec, z którym poszłaś na spacer?
-Znajomy. Ma na imię Karol.-mówię jednocześnie robiąc kawę.
-Tylko znajomy? Kiedy znów nas odwiedzi?-pyta zaciekawiona
-Nie wiem, dzisiaj idziemy na kolację więc może wpadnie na chwilę, ale niczego nie obiecuję-uśmiecham się i wracam do mojego pokoju. Tam puszczam głośno muzykę i zaczynam nakładać makijaż. Jest on bardzo delikatny, jednak widoczny, Następnie ubieram białą, krótką sukienkę oraz brązowe sandały. Włosy lekko kręcę i jestem gotowa do wyjścia. Wyrabiam się na czas. Widzę, że pod domem parkuje czarne auto, zarzucam na siebie luźny sweterek, biorę torebkę i wychodzę z domu. Z samochodu wysiada Karol ubrany w niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami, czarne spodnie, oraz ciemne okulary. Na przywitanie całuje mnie w policzek i wręcza mi różową różę. Chłopak otwiera mi drzwi od strony pasażera, a następnie sam siada za kierownicą.
-To gdzie mnie zabierasz?-przerywam chwilową ciszę.
-Zobaczysz-mężczyzna jest bardzo tajemniczy. Do końca podróży nie odzywa się ani słowem, jedynie spogląda na mnie co chwilę. Czuję się lekko skrępowana. Zatrzymujemy się pod dobrze mi znaną kawiarnią. Przechodzimy całą kawiarnie następnie udając się zewnątrz. Tam stoi stolik, nakryty białym obrusem oraz białą zastawą. Na środku ułożony jest bukiet różowych róż, które Karol bierze do ręki i wręcza mi.
-Myślałaś, że skończy się na jednej?-w końcu się odzywa.
-Dziękuję-uśmiecham się nieśmiało. Następnie zajmujemy miejsca. Dopiero wtedy zauważam piękny widok, powoli zachodzącego słońca nad szeroko rozpostartym morzem. Przez cały wieczór Kłos jest czarujący, wciąż zabawia mnie swoimi żartami lub zasypuje komplementami. Po skończonej kolacji udajemy się na spacer wzdłuż brzegu morza. Może to się wydawać trochę oklepane, jednak dla mnie jest wspaniale. Po dłuższym spacerowaniu, robi się coraz chłodniej. Mężczyzna zauważa, że zaczynam marznąć, podchodzi do mnie i otula mnie swoim ramieniem. Czuję się nieziemsko. Po długim spacerze wracamy do auta. Udajemy się  do pod mój dom, tam jak na dżentelmena przystało Kłos wysiada pierwszy i otwiera mi drzwi. Podaję mu rękę i wychodzę z auta,
-Dziękuję za wspaniały wieczór-mówię, czując jak Karol trzyma mnie swoją dłonią.
-To ja dziękuję-uśmiecha się i patrzy w moje oczy. Stoimy tak przez chwilę, jednak żadne z nas nie wytrzymuje. Mężczyzna delikatnie całuje moje usta. Czuję się jak w niebie. Pocałunek nie trwa długo. Kłos odprowadza mnie pod drzwi i tym razem całuje mnie w policzek i udaje się do auta. Ja cała w skowronkach wchodzę do domu.
-Więc co to nadal tylko znajomy?-moja mam pyta mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie odpowiadam, odwzajemniam uśmiech i udaję się do swojego pokoju. Wciąż ciesząc się jak głupia. Sama siebie nie rozumiem, jeszcze dwa dni temu bym w to nie uwierzyła. Teraz czuję się, jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Zmywam makijaż i udaję się do łóżka, odblokowuję telefon i widzę nieoczytaną wiadomość. "Było cudownie, jeszcze raz dziękuję. Dobranoc. Karol :*" uśmiecham się lekko do telefonu. "Dobrej nocy. Anka :*" Oczywiście nie mogę usnąć, przez dobrą godzinę. Jednak potem udaję się w krainę morfeusza.
____________________________________________________________
Witam was po raz kolejny. Mamy mały zwrot akcji, czyżby Anka zakochała się w Karolu, czy Karol zapomni o narzeczonej? wszystkiego dowiecie się za dwa tygodnie, sama jestem ciekawa czym zaskocz nas Agnieszka i Andrzej w kolejną sobotę. Tymczasem zostawiam was z tym postem. Napiszcie co o nim sądzicie. Pozdrawiam Martyna ♥

sobota, 15 listopada 2014

" to wszystko dzięki Tobie "

Zaspałam. Patrzę na zegarek i widzę, że jestem spóźniona już 20 minut. Ubieram się w pierwsze lepsze ciuchy, biorę kluczyki i biegnę do samochodu. Po 15 minutach wchodzę do szpitala. Biegnę do siebie przebieram się i dopiero zauważam, że przy biurku siedzi dyrektor szpitala. Przełykam ślinę i do końca nie wiem jak się zachować.
- Dzień dobry - mówi pozbawiony jakichkolwiek emocji. Od razu mu odpowiadam to samo. Milczy trzymając w ręce jakąś kartkę.
- Niech pani usiądzie - wskazuje mi wzrokiem wolne krzesło. Zajmuję miejsce i zastanawiam się o co może chodzić.
- Domyśla się pani o czym chcę porozmawiać ?
- Nie do końca - nerwowo bawię się swoimi palcami.
- To jest pani wypowiedzenie umowy o pracę. - odwraca kartkę w moją stronę i kładzie mi ją na stole.
- Słucham ?! - biorę papier w dłoń i czytam zdenerwowana.
- Dwa dni temu miała pani dyżur. Zaniedbała pani jedną pacjentke. Nie podała jej pani leków i na drugi dzień musieliśmy ją ratować, miała szczęście, ale czeka ją wiele operacji dzięki pani. Nie mogę pozwolić sobie na takie incydenty w moim szpitalu, przykro mi. - zostawia mnie samą i wychodzi. Siadam na kanapie i czuję jak zbiera mi się na płacz. Po kilku minutach wstaje, spowrotem przebieram się w swoje ciuchy i zaczynam pakować wszystkie swoje rzeczy. Łzy nieustannie spływają mi po policzkach. Próbuje je opanować, wycieram je ciągle ręką i rękawem. Nagle słyszę jak otwierają się drzwi. - Szukam Cię od godziny - słyszę radosny głos Andrzeja. Jestem na niego cholernie wściekła, bo to dzięki niemu po części straciłam prace. Podchodzi do mnie i odgarnia mi włosy.
- Płaczesz ? - od razu zauważa mokre policzki.
- Nie mam ochoty na rozmowę - próbuje się go pozbyć jak najszybciej.
- Powiedz mi co się stało - mówi spokojnie.
- Właśnie wywalili mnie z pracy, za miesiąc miałam brać ślub, a wczoraj Marcin zerwał zaręczyny i to wszytko dzięki Tobie ! - poniosło mnie. Wykrzyczalam mu wszystko i wybieglam z całym pudłem swoich rzeczy. Wsiadam do samochodu cała zapłakana. Zamykam oczy i próbuje opanować swój oddech. Jadę do domu i zastanawiam się co powiem rodzicom. Wchodząc po schodach z kartonu wypada mi kilka zdjęć, które wcześniej stały na moim biurku. Podnoszę je i na każdym zdjęciu widzę siebie z Marcinem. Biorę je wszystkie i wyrzucam do śmietnika. Wchodzę do domu bez słowa. Pierwszy zauważa mnie tato. Widzi karton i mnie całą czerwoną od płaczu. Podchodzi nie pytając o nic i mocno do siebie przutula. Idę do siebie i piszę smsa do Anki. Muszę z kimś porozmawiać i wszysto sobie od nowa poukładać. Wieczorem rodzice wychodzą i w drzwiach mijają się z Anką. Oni już wszystko wiedzą, a teraz czas na nią. Zamknęłam drzwi, przyniosłam czerwone wino i postanowiłam skończyć uzalac się nad sobą.

____________________________________________ Witam moje drogie Panie :)
Przybywam z nowym rozdziałem. Nie jest on jakiś wybitny, ani długi wiem :/ na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że dopadła mnie choroba i trochę skomplikowały się moje sprawy powiedzmy 'sercowe' i nie mam jakoś głowy do napisania czegoś z romansem na przykład. Wybaczcie mi :( Gwarantuję, że Martyna Wam to wynagrodzi. / Patrycja :*

sobota, 8 listopada 2014

"Nie mogłem ci się oprzeć"

Ze snu wyrywa mnie głośno dzwoniący telefon. Na ekranie wyświetla się obcy numer. Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam go do ucha.
-Tak słucham?-mówię zachrypniętym głosem. Rozmowa trwa niecałe 10 minut, jednak czyni ona mój dzień wspaniałym.
-Mamo! Dzwonili z kancelarii prawnej przyjmą mnie na staż!-krzyczę uradowanym głosem.
-Widzisz mówiłam, że coś znajdziesz-wymieniamy  parę zdań i udaję  się do swojego pokoju. Włączam laptopa, i  przeglądam portale społecznościowe. Zanim się obejrzę na  zegarku wybija 14, w tym samym momencie przypominam sobie, że o 15 jestem umówiona z Agnieszką na kawę. W pół godziny zdążam ogarnąć twarz, włosy, ubrać się i coś zjeść. Biorę  kluczyki od auta rodziców i udaję się pod szpital po przyjaciółkę.
-To gdzie lecimy?-uśmiecha się, jednak w jej oczach widzę smutek.
-Aga co jest?- pytam zmartwiona.
-Ania przepraszam, nie mam ochoty na żadną kawę. Zawieziesz mnie do domu?
-Tak, ale tylko pod warunkiem, że powiesz mi co się stało.
-Zrobiłam coś okropnego.-w mojej głowie przewijają się najczarniejsze myśli.
-No mów co-przerywam cisze.
-Ja.. Andrzej... To znaczy ja i Andrzej pocałowaliśmy się.-z jej oczu wypływa łza, a ja siedzę jak wmurowana.
-Ale to był tylko jednorazowy pocałunek?-próbuję wyciągnąć z niej coś więcej.
-Marcin to widział. Akurat wtedy wszedł do pokoju.-to chyba najgorszy scenariusz jaki mógł się wydarzyć.
-Rozmawiałaś z nim?
-Nie. Nie przyszedł dzisiaj do pracy.-po jej policzkach spływa co raz więcej łez,
-Co chcesz teraz zrobić?
-Nie mam pojęcia. Chcę jechać do domu.-spełniam życzenie dziewczyny i odwożę ją pod sam dom. Daje mi buziaka w policzek na pożegnanie i obiecuje, że zadzwoni wieczorem. Ja wracam do domu, gdzie czeka na mnie mama z ciepłym obiadem. Jem posiłek i wraz z siostrą sprzątam ze stołu. Kiedy dzwoni dzwonek do drzwi, ona zostawia mnie samą i biegnie do przedpokoju. Ja zajmuję się zmywaniem naczyń. Słyszę kroki za moimi plecami a po chwili ciche chrząknięcie. Odwracam się i widzę mężczyznę, który prześladuje mnie od kilku dni.
-Co ty tutaj robisz?-pytam ze zdziwieniem i wycieram ręce o ręcznik.
-Nie przyszłaś, a ja muszę ci to wszystko wyjaśnić.-Karol siada przy stole i wpatruje się w moją twarz.
-A może ja nie mam ochoty tego słuchać?
-Aniu zrób koledze coś do picia.-rozmowę przerywa nam moja mama.
-Dziękuję bardzo, ale chciałem zabrać pani córkę na spacer.- Kłos wstaje i wyciąga do mnie rękę.
-Idziemy?-pyta i uśmiecha się sarkastycznie. Nie mam innego wyjścia, zakładam buty, kurtkę i wychodzę na zewnątrz.
-Masz godzinę.-mówię stanowczo i zbiegam po schodkach.
-Może pójdziemy do jakieś restauracji?
-Nie ma takiej potrzeby, możesz mi wszystko wyjaśnić na spacerze.
-Sam nie wiem od czego mam zacząć.-Karol zwalnia jednak ja nie czekam na niego, tylko idę przed siebie.
-Wystarczy, że powiesz mi dlaczego mnie uwiodłeś a potem zostawiłeś, to mi wystarczy.-mężczyzna dogania mnie i przez chwilę milczy.
-Dzień wcześniej zerwała ze mną narzeczona, powiedziała, że ma innego. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Przez pierwszy wieczór, myślałem co zrobiłem źle, miałem cholerny mętlik w głowie, dlatego kolejnego dnia postanowiłem, że pójdę do jakiegoś klubu. Tam wlewałem w siebie wódkę, myślałem, że ty wszystko załatwię.I tak było, czułem się świetnie. Potem zobaczyłem ciebie i tego faceta, przyglądałem wam się przez dłuższą chwilę, aż w końcu postanowiłem ci pomóc. Kiedy poszliśmy do hotelu alkohol zaczął puszczać i wszystko do mnie wracało. Nie chciałem być sam, chciałem zająć się czymś, co pozwoli mi o niej zapomnieć. Poniosło mnie, wiem o tym, ale nie mogłem ci się oprzeć. Byłaś cudowna, nadal jesteś. Jednak coś w środku mnie, kazało mi przestać,  bo wiedziałem, że to nie fair w stosunku do ciebie. Nie chciałem ci o wszystkim opowiadać, stwierdziłem, że tak będzie prościej. Wyszedłem z hotelu, ale dopadły mnie wyrzuty sumienia, więc zostawiłem ci tą karteczkę i miałem nadzieję, że zadzwonisz. Nie doczekałem się, los nie jest, aż taki zły bo spotkałem cię w szpitalu. Ania tak strasznie cię przepraszam.-zatrzymuje się i łapie mnie za rękę, Upatruje się w moje oczy a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić.
-No to już wszystko wiem. Dziękuję za wyjaśnienia.-uśmiecham się lekko.
-To ja ci dziękuję, że ze mną wyszłaś. Ania ja nie chcę kończyć tej krótkiej znajomości. Może pójdziemy jutro na kolację?-znów nie wiem co mam powiedzieć.
-Muszę się nad tym zastanowić. Nie chcę być dla ciebie pocieszeniem, po utracie narzeczonej.
-Nie jesteś. Pogodziłem się z tym na prawdę.
-Jeszcze dzisiaj dam ci znać.-trzymam się swojej wersji.
-No dobrze.-Karol odprowadza mnie do domu. W międzyczasie prowadzimy bardzo luźną rozmowę. Pod drzwiami przytula mnie mocno, wsiada do swojego auta i odjeżdża.
-Co to był za chłopak?-zostaję zasypana pytaniami, tuż po przekroczeniu progu.
-Kolega.-nie chcę zagłębiać się w szczegóły, dlatego udaję się do swojego pokoju. Biorę długą kąpiel i ciągle zastanawiam się nad jutrzejszą kolacją. Tuż przed zaśnięciem, piszę sms'a "Jutro o 20 bądź pod moim domem. Anka". Po niecałych 3 minutach dostaję odpowiedź. "Nawet nie wiesz jak się cieszę. Do zobaczenia :* Karol". Kładę telefon pod poduszkę i w ekspresowym tempie zasypiam.
______________________________________________________
I jest kolejny rozdział. Akcja w końcu zaczyna się rozkręcać, i mogę wam obiecać, że posty będą dłuższe. Jednak początki zawsze są trudne i trzeba o tym pamiętać. Dziękuję za każdy komentarz jaki piszecie, ponieważ daje on ogromnego kopa do dalszego pisania. Zostawiam was z postem, napiszcie co o nim myślicie. Martyna ♥