Andrzej i Karol

Andrzej i Karol

sobota, 21 lutego 2015

"...gdzie jest pierścionek..."

- Dzień dobry - słyszę jak Andrzej wita się z moją mamą. Wchodzę powoli do kuchni, a zaraz za mną tato.
Widzę, że mamie od razu się spodobał, bo ciągle się uśmiecha i sama go zagaduje. Trochę gorzej z tatą bo po jego oziębłym podaniu ręki i wymianie spojrzeń zauważam, że nie przypadli sobie do gustu.
- No to kiedy planujecie ślub ? - mama uśmiechnięta od ucha do ucha siada na kanapie i obojgu nam się przygląda.
- Mamo proszę cię - ucinam temat, ale Andrzej mnie nawet nie słucha i zagłębia się w rozmowę z moją mamą.
- A właśnie, Aguś pochwaliłaś się już swoim pierścionkiem ? - Andrzej patrzy na mnie, a ja czuję jak robi mi się gorąco.
- Zaręczyliście się i nic nie mówicie ?! - mama zrywa się z krzesła i podbiega do nas sciskajac i calujac. Jestem w lekkim szoku bo nie wiem gdzie jest pierścionek a jestem pewna, że zaraz będzie chciała go zobaczyć.
- No córeczko moja kochana pokaż mi teraz to cudo od Andrzejka - łapie mnie za dłoń i trochę się dziwi, że nie ma go tam.
- Tego szukasz ? - tato podnosi z podłogi zgubę i trochę niechętnie mi go oddaje. Jestem taka szczęśliwa, że się znalazł w porę i nie muszę się przed wszystkimi tłumaczyć. Całe popołudnie spędzamy we czwórkę na rozmowach. Godzinę przed wyjazdem tato podchodzi do mnie i pyta czy możemy się przejść. Zgadzam się od razu, ale powoli zaczynam się martwić. Schodzimy po schodach i idziemy w stronę parku.
- Tato o co chodzi ? - przerywam ciszę, która trwa odkąd wyszliśmy z domu.
- Córciu powiedz mi czy ty wiesz na pewno na co się piszesz ?
- Nie rozumiem do końca o co ci chodzi - uważnie przyglądam się jego twarzy i widzę, że coś go gnębi. - Andrzej to siatkarz prawda ?
- No tak - przytakuję mu i siadam na ławce obok niego.
- I to w dodatku nie byle jaki siatkarz - przerywa i rozgląda się wokół.
- Tato błagam, mów od razu a nie jakieś podchody odstawiasz - denerwuje się, bo raz jest poważny, a za chwilę uśmiecha się jak psychicznie chory.
- Pomyślałas o tym, że jego więcej nie będzie w domu niż jest ? Obcy ludzie będą go częściej widywac niż ty.
- Ale przecież ja to wszystko wiem. Nie znam go od wczoraj, spokojnie - widzę, że jest lekko zaniepokojony,więc próbuje mu jakoś to wszystko wytłumaczyć.
- I mówisz to z takim spokojem ? A co jeśli nadejdzie chwila, w której przyjaciółka ci nie będzie mogła pomóc tylko facet ? Z kim porozmawiasz jak on będzie akurat grał mecz gdzieś w Brazylii ?
- Wtedy zadzwonię do ciebie tato - chcę już zakończyć tą rozmowę, uśmiecham się do niego i całuję w policzek. Wracamy do domu, kiedy na podwórku robi się już ciemno. W mieszkaniu żegnam się z rodzicami i po ich wyjściu zabieram się za kolację. Po kilku minutach słyszę dzwonek do drzwi. Krzyczę, że już idę bo Andrzej się kąpie, myję ręce i biegnę do drzwi.
- Anka !! - zapominam, że jest świeżo po wypadku i rzucam się na nią sciskajac ją najmocniej jak tylko potrafię. Wpuszczam do środka najpierw ją, a później Karola z walizką.
____________________________________________
No ! Udało mi się napisać. W sumie szału nie ma, ale mogło być lepiej. W końcu wraca do nas Ania i Karol. Mam nadzieję, że zacznie dziać się coś ciekawego :3 Dzięki za dużą liczbę wejść, ale szkoda, że nie możemy nakłonić Was z Martyną do komentowania :/ No, ale myślę, że niedługo poprawicie się i sprawicie nam przyjemność :) Pozdrawiam/Patrycja :*

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział ♥♥♥♥♥
    Mam nadzieję, że tata Agnieszki zaakceptuje Andrzeja :)
    Czekam na następny :D

    Zapraszam do mnie :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń