Po całym dniu szukania pracy bądź chociażby niepłatnego stażu w jakiejkolwiek kancelarii prawnej wracam do domu, całkiem załamana.
-I jak?-mama wiata mnie w drzwiach z żenującym pytaniem.
-Nadal nic-mówię rzucając kurtkę na szafkę.
-Coś się znajdzie. A teraz choć zjeść.
-Nie mam ochoty na jedzenie.-rzucam krótko i wbiegam po schodach udając się do pokoju. Spoglądam na zegar wiszący na przeciw mojego łóżka, wskazuje 20:30. Dobry czas aby gdzieś wyjść. Obdzwaniam najbliższych znajomych, jednak wszyscy mają już jakieś plany. Jestem zdana na siebie. Udaję się do garderoby i przerzucam ubrania z kupki na kupkę, próbując znaleźć coś sensownego. Z racji tego iż idę sama wlać w siebie kilka kieliszków wódki, naciągam czarne rurki i białą luźną koszulę w jaskółki. Prostuję włosy i poprawiam makijaż, wychodząc wkładam czarne conversy, oraz czarną skórę.
-Mamo wychodzę-mówię zamykając za sobą drzwi. Wsiadam do pierwszego lepszego autobusu miejskiego i przejeżdżam przez pół miasta, aby zaszyć się w jakimś klubie. Stawiam na "Club Echo". Pokazuję dowód osobisty dwóm ochroniarzom i zostaję wpuszczona do zatłoczonej sali. Siadam przy barze i zamawiam drinka, oczywiście nie kończy się na jednym. Po wlaniu w siebie sporej ilości alkoholu, pasuję. Wyciągam telefon i zaczynam sprawdzać nieodczytane smsy.
-Wolne?-słyszę zza pleców.
-Tak-ściągam torebkę z krzesełka obok i wracam do bawienia się telefonem.
-Sama jesteś?-pyta wścibski mężczyzna, kładąc swoją rękę na moim udzie. Jednym ruchem spycham ją i odwracam się do niego plecami. Ten nie daje za wygraną, przysuwa się bliżej i zgarnia moje włosy z szyi. Czuję się bezradna i kompletnie nie wiem jak mam się zachować.
-Odwal się-mówię stanowczo i próbuję odejść od baru. Jednak mężczyzna nie daje mi nawet wstać. Łapie mnie za nadgarstek i mocno go ściska. Sam wstaje i podchodzi co raz bliżej mnie. Jest co raz bardziej nachalny. Przytwierdza moje ciało do ściany i ponownie stawia swoją dłoń na moim udzie.
-To co pobawimy się?-syczy do mojego ucha, po drodze całując policzek.
-Nie-patrzę w jego oczy i widzę narastającą złość. Zaczyna dobierać się do mojej bluzki. Obok nas przechodzi co raz więcej osób jednak nikt nie reaguje. Szarpie się ze mną, jednak nie mam tyle siły aby go odepchnąć. Po policzkach zaczynają spływać łzy.
-Proszę puść mnie-mówię spokojniej.
-Nie tak szybko-odpowiada i wjeżdża swoją dłonią pod moją koszulę. Łapię za rękaw jego koszulki i odciągam jego rękę. Jednak ten nie daje za wygraną.
-Zostaw ją!-słyszę stanowczy głos zza pleców mężczyzny. Czuję, że puszcza mój nadgarstek i robi kilka kroków do tyłu.
-Słucham?-mówi prowokacyjnym głosem a ja nie wiem co mam zrobić.
-Powiedziałem żebyś ją zostawił!.-tym razem głos wysokiego mężczyzny jest bardziej rozkazujący.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!-na środku klubu wybucha bójka. Odchodzę od ściany i próbuję rozdzielić dwóch obijających się pięściami facetów, Po chwili wszystko się uspokaja.
-Przepraszam za to zamieszanie-mówię do mojego obrońcy kiedy opatruję jego lekko posiniaczone oko. Jesteśmy w hotelowym pokoju, do którego przyprowadził mnie Karol, czyli chłopak, który przegonił ode mnie natarczywego faceta.
-Weź przestań.Lepiej powiedz jak się czujesz? Czego on od ciebie chciał?-patrzy na mnie ze zmartwioną miną.
-Powiedział, że chce się pobawić.-oboje wiemy o czym mówię.-Jeszcze raz wielkie dzięki-biorę swoją kurtkę i udaję się do drzwi.
-Gdzie uciekasz?-wstaje z łóżka i łapie mnie za rękę.-Posiedź ze mną jeszcze chwilę.-na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-No dobra-odkładam czarną skórę na fotel i stoję na środku pokoju. Czuję się dość niezręcznie.
-Czego się napijesz?-otwiera barek i przegląda pełne butelki alkoholu.-Wino może być?
-Jasne-uśmiecham się i siadam na brzegu łóżka. Karol podaje mi kieliszek z winem. Po niecałych 30 minutach butelka jest pusta. Dzieli nas kilka centymetrów. Rozmawiamy na wszystkie możliwe tematy. Chłopak łapie moją dłoń i podnosi ją do góry. Bacznie ogląda niewielkiego sińca, który pozostał po ściśnięciu. Delikatnie go całuje, podnosi głowę do góry i patrzy w moje oczy. Nie jestem w stanie określić kiedy zatonęliśmy w pocałunkach. Robi mi się co raz bardziej gorąco. Chłopak dobiera się do mojej koszuli. W szybkim tempie pozbywa się wszystkich ciuchów jakie miałam na sobie. On również zostaje w samych bokserkach. Wilgotnymi ustami wbija się w moją szyję pozostawiając na niej bordowy ślad. Następnie bawi się językiem w mojej jamie ustnej. Szczerze to czuję się jak w niebie. Wiem, że jest to wbrew moim wszelkim zasadom, ale podświadomie tłumaczę sobie, że to całkiem inna sytuacja, niż pójście do łóżka z nieznajomym. W pewnej chwili Karol odrywa się ode mnie i wstaje z łóżka. Patrzę ze zdezorientowaniem jak w szybkim tempie wkłada na siebie ciuchy.
-Przepraszam-mówi i zamyka za sobą drzwi, a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić. Łzy mimowolnie spływają po moich policzkach, postanawiam zostać na noc tutaj. Okrywam się kołdrą i próbuję usnąć. Jednak w mojej głowie wciąż pozostaje pytanie: "Co zrobiłam źle?"
________________________________________________________________
Hej tu Martyna :) To mój pierwszy post na tym blogu i mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziś dość krótko i nie ciekawie, ale obiecuję, że akcja będzie się rozwijać. Zapraszam do komentowania i odwiedzania nas :) Pozdrawiam ♥
Jejku cudowny rozdział! Karol obrońca, mhm. Będę tu na stałe i zapraszam do siebie http://volleyball-its-my-life.blogspot.com/ Pozdrawiam Wu:*
OdpowiedzUsuńO Jezu Jezu Jezu Jezuuuu *-* Już zostaję *-*
OdpowiedzUsuńCudownie!
no świetne. Zostaje bo mnie zaskoczyłaś takim obrotem sytuacji. Co takiego się stało, że Karol odpuścił.
OdpowiedzUsuń