Siedząc bezczynnie w domu od tygodnia, zdążyłam się pogodzić z utratą pracy i lekką zmianą sytuacji w moim życiu. Jest sobota. Zbieram się do kąpania kiedy zauważam, że zaświecił mi się telefon. Biorę go do ręki i widzę wiadomość od nieznajomego numeru. " Chciałbym się spotkać. Będę czekał na rynku o 20:00 koło fontanny. " Czytając sms-a siadam na łóżku i przypominam sobie moje pierwsze spotkanie z Andrzejem. Nie dopisuję mu, że będę, ale mam zamiar pójść. Do spotkania jeszcze półtorej godziny, więc idę do kuchni coś zjeść.
- Idziesz z nami do kina ? - pyta mama ubierając na siebie żakiet.
- Nie dzięki, zaraz wychodzę - robię sobie kanapkę i siadam przed telewizorem.
- Gdzie ? - mama ciekawska jak zawsze ciągnie temat.
- Idę na miasto ze znajomymi - uśmiecham się i podaję jej telefon. Odwzajemnia uśmiech i wychodzi, a zaraz za nią tato. Wyłączam telewizor i idę do siebie. Przebieram się w jasne jeansy i biały t-shirt z nadrukiem. Narzucam na siebie czarną bluzę, ubieram buty, biorę telefon i wychodzę. Po drodze wiąże włosy i idę powoli w stronę rynku. Jest już 10 minut po czasie, kiedy jestem prawie na miejscu. Z daleka widzę jedną osobę opartą łokciami o fontannę. Wkładam ręce do kieszeń i idę.
- Jestem - mówię stojąc za nim kilka centymetrów. Szybko się odwraca i lekko niedowierza.
- Przyszłaś - uśmiecha się i spontanicznie przytula mnie do siebie - Chodź, musimy porozmawiać - siadamy na pobliskiej ławce i przez chwilę milczymy.
- Najpierw muszę Cię przeprosić - kładzie dłoń na moim kolanie i patrzy mi się w oczy.
- Za co ?
- Stracilaś przeze mnie pracę. To moja wina, bo mogłem znaleźć inny sposób na rozmowę z Tobą.
- Ale przecież ..
- Daj mi cos powiedzieć - przesunął się bliżej mnie i rękę z kolana przeniósł na ramię lekko mnie obejmując - Za dwa dni wracam do Bełchatowa. Nie chcę o Tobie zapomnieć. Pojedź ze mną. Nic Cię tu przecież nie trzyma - mówi podekscytowany.
- Zwariowałeś ? Jak ja mam tak z dnia na dzień wyjechać ? Nie, to jest niemożliwe. Przykro mi, ale nie. - odmawiam zdecydowanie, ale w głębi duszy chcialabym to zrobic.
- Przemyśl to jeszcze, bardzo Cię proszę. A teraz chodź, skoczymy do jakiegoś baru. - wstaje z miejsca, wyciąga rękę w moją stronę i czeka na moją odpowiedź. Podaję mu dłoń i idziemy w stronę jakiejś taniej knajpy. Rozmawiamy przy piwie o różnych rzeczach. Dochodzi północ, a my siedzimy sami w lokalu i opowiadamy nasze najgłupsze historie jakie nam się przytrafily. Dużo wypilismy. Wstaję od stołu i idę w stronę schodów. Odwracam się, żeby sprawdzić czy idzie za mną, ale on zdąża przyciągnąć mnie do siebie i namiętnie całuje. Jakimś cudem wchodzimy na górę i oboje padamy na duże łóżko. Tonę w jego objęciach i pocałunkach. Pozbywamy się swoich ubrań i lądujemy na podłodze. Alkohol we krwi robi swoje i po chwili na szyi, piersiach i brzuchu mam po kilka bordowych plam. Brunet długo nie próżnuje, dogodnie układa swoje ciało do mojego, caluje moje usta i w tym samym czasie wykonuje kilka mocnych pchnięć biodrami. Zabawia się ze mną prawie godzinę. Parę minut przed drugą w nocy czuję, że zaraz umrę z rozkoszy. Zaciskam dłonie w pięści i mocno przygryzam usta aż czuję smak swojej krwi. Oblizuje je łapiąc oddech. Z zimna przenosimy się spowrotem na łóżko. Głaszcze mnie po policzku i co trochę całuje w głowę. Usypiamy nad ranem. Ubieramy się i wychodzimy z tego budynku. Przed 9:00 jestem pod domem. W środku nikogo nie ma, od razu idę do pokoju i ze zmęczenia kładę się spać.
__________________________________________ Witam, to znowu ja ! Z nowym postem ! Tak jak obiecywałam akcja się rozkręca, co wiąże się z dłuższymi rozdziałami :) Dzisiaj trochę inna Agnieszka i inny Andrzej, ale myślę, że tacy Wam się spodobają :3 Czekam na komentarze i opinie ! Oby było ich jak najwięcej, bo ostatnio coś mało ich :< Pozdrawiam i całuje bardzo mocno ;*/ Patrycja
Andrzej i Karol

środa, 26 listopada 2014
" Nic Cię tu przecież nie trzyma."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czuje ze wyjadą razem do tego Bełchatowa :D
OdpowiedzUsuń