Andrzej i Karol

Andrzej i Karol

sobota, 27 grudnia 2014

"obejmując mnie ramieniem prowadzi w głąb lasu "

Siedzę sama w domu z telefonem w ręce i czekam aż Anka da oznaki życia. Andrzej i Karol jeszcze godzinę będą na popołudniowym treningu, a ja już prawie umieram ze strachu.
"Bądź gotowa za pół godziny. Jedziemy nad jezioro."  - odczytuje smsa i idę od razu do pokoju spakowac rzeczy. Przebieram się w czarne bikini, zakładam krótkie spodenki jakiś luźny T-Shirt i w tym samym czasie slysze jak ktoś wchodzi do domu.
- Gotowa ? - slysze jak krzyczy z korytarza. Biorę torbę i prawie wybiegam z pokoju. Ubieram pierwsze lepsze trampki i wychodzimy z bloku. Na miejsce jedziemy około 15 minut. Wysiadając zauważam, że nie ma tutaj ani jednej żywej duszy.
- Gdzieś ty mnie przywiózł ? - pytam trochę zaszokowana widokiem.
- Na łono natury - odpowiada z uśmiechem na twarzy i obejmując mnie ramieniem prowadzi w głąb lasu. Idziemy kawałek drogi przez jakieś krzaki i po chwili widzę przed sobą drugą część jeziora, tą bardziej zadbaną. Rozkładamy się na jednym z pomostów i leżymy chwilę w ciszy.
- Podoba mi się tu - patrzę w niebo i wsłuchuje się jak śpiewają ptaki.
- Karol pokazal mi to miejsce rok temu- odpowiada zdejmując koszulkę.
- Byliście tu na randce ?
- Kto ? - marszczy czoło i nie do końca rozumie o co mi chodzi.
- No ty i Karol, mówiłeś że ..- nie zdążam dokończyć zdania bo zaczyna mnie chlapać  wodą i łaskotać.
- Tak chcesz się bawić ?! - krzyczy, a ja uciekam na sam koniec pomostu, łapie mnie i wskakuje ze mną do wody.
- Nie umiem pływać ! - krzyczę i zanurzam się pod wodę. Widzę, że wpada w panikę i głęboko nurkuje, kiedy ja w tym samym czasie wynurzam się na powierzchnię i czekam na niego.
- Zwariowałaś ! Myślałem, że zawału dostane! - zauważa mnie śmiejąca się i podpływa przestraszony.
- Masz za swoje, więcej nie będziesz mnie wrzucal do wody w ciuchach - całuje go w usta i wchodze spowrotem na pomost. Siadamy na kocu i jemy ciastka, które spakowałam w domu.
- Rozmawiałeś z Karolem o Ance ?
- Nie chciał w ogóle rozmawiać na ten temat. Spokojnie, popsztykali się na pewno o jakąs głupote. Za dwa dni im przejdzie zobaczysz - kładzie mi swoją głowę na kolanach i wygodnie wykłada się na moście. Zamyka oczy i bawi się moją dłonią. Spędzamy tak kilka godzin aż do zajścia słońca. Zbieramy wszystkie rzeczy i powoli wracamy do samochodu. Wysiadając do auta Andrzejowi dzwoni telefon.
- Co ? Już jedziemy - odpala samochód i w niecale 10 minut dojeżdża na osiedle. Wbiega po schodach, a ja zaraz za nim słysząc jak krzyczy do Karola
- Jesteś pewny, że to ona ?! - kompletnie nie wiem o co chodzi, próbuję się czegoś dowiedzieć, ale obaj wybiegają z mieszkania wsiadają do auta i odjeżdżają.

_______________________________________________________________________________________
Jezu zabijcie mnie ! Obiecuje, że już nigdy więcej nie dodam posta po czasie :/// Miałam tyle wolnego i nie mogłam się jakoś za niego zabrać... Nie będę przedłużać, żeby szybko dodać. Napiszcie co sądzicie o calym zamieszaniu i porządnie mnie opieprzcie :< /Patrycja

sobota, 20 grudnia 2014

Mocno go przytulam, a on odwzajemnia uścisk

Przez ostatnie tygodnie ciągle wiszę na telefonie. Rozmowy i sms'y to moja rutyna, jednak dzisiaj budzę się ze świadomością, że w końcu zobaczę się z Karolem. Po raz pierwszy odwiedzę go w Bełchatowie. Jest 6 rano, a ja muszę wstać. W szybkim tempie zbieram się i żegnam z rodzicami. Biorę swoje rzeczy i ruszam w drogę. Podróż zajmuje mi prawie cały dzień, ale przebiega bez żadnych utrudnień. Wjeżdżam na parking i widzę go, stoi przed blokiem. Jak na złość nie mogę znaleźć wolnego miejsca parkingowego. Po kilku minutach wciskam się pomiędzy dwa samochody, zabieram rzeczy z auta, zamykam je i biegnę w stronę mężczyzny. Mocno go przytulam, a on odwzajemnia uścisk. Czekałam na to tyle czasu, na chwile odrywamy się od siebie, jednak po chwili toniemy w pocałunkach.
-Tak bardzo za tobą tęskniłam-mówię kiedy wdrapujemy się po schodach. Karol uśmiecha się szeroko i otwiera mi drzwi jednego z mieszkań. Rzucam torbę na podłogę, ściągam kurtkę i wchodzę do salonu. Tam czeka na mnie Agnieszka. Przytula mnie na przywitanie. Siadamy przy stole i zaczynamy nasze babskie rozmowy. Gadamy przez dłuższą chwilę, ale przerywają nam chłopacy.
-Ubierajcie się idziemy na imprezę.-mówi Andrzej z bananem na twarzy. Nie protestujemy, w szybkim tempie przebieramy się i całą czwórką wychodzimy na miasto. Wchodzimy do pierwszego lepszego klubu i udajemy się do baru, wlewamy w siebie kolejkę wódki. Za nią kolejną i jeszcze jedną. Kiedy jesteśmy już lekko wstawieni udajemy się na parkiet, Tańczymy przez dłuższą chwilę.
-Ania może wrócimy do domu? Chcę trochę pobyć tylko z tobą-Kłos przekrzykuje głośno grającą muzykę. Zgadzam się, mówimy Adze i Andrzejowi, że wychodzimy i wracamy do mieszkania. W środku pijemy dwie mocne kawy i idziemy do pokoju Karola. Jestem tutaj po raz pierwszy. Na stoliku znajduję swoje zdjęcie w ramce, co wydaje  się być  bardzo urocze. Siadamy na łóżko, wtulamy się w siebie i włączamy jakiś film.
-Kochanie zostań tu ze mną-Karol szepcze mi do ucha.
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał-całuję go w policzek i wracam do oglądania filmu.
-Ja mówię poważnie. Przecież możemy znaleźć ci staż tutaj. Może nawet uda nam się znaleźć ci jakąś pracę.-siadam prosto i słucham mężczyzny.
-I tak nie masz za niego żadnego wynagrodzenia. Ja nie zarabiam mało, dobrze o tym wiesz. Mamy mieszkanie, masz tutaj Agę.
-Karol rozmawialiśmy już na ten temat, nie chcę być na twoim utrzymaniu.
-Przecież teraz też sama się nie utrzymujesz. Żyjesz na garnuszku rodziców. Masz ponad 20 lat i mieszkasz z mamą i tatą możesz już czas na jakieś zmiany?
-O co ci chodzi? Co ma do tego, to gdzie mieszkam?! Mam staż w jednej z najlepszych kancelarii w Polsce. A co jeśli kiedyś się rozstaniemy? Wtedy zostanę bez niczego.
-Widzę, że już myślisz nad naszym rozstaniem dobre wiedzieć!-nasza rozmowa przeradza się w kłótnię.
-Ja po prostu rozważam wszystkie ewentualności. Prawo jest czymś czym chcę się zajmować, więc może to ty powinieneś przeprowadzić się do mnie?
-Przecież dobrze wiesz, że nie mogę! Ty dopiero startujesz a ja mam podpisany kontrakt nie mogę go tak po prostu zerwać! -kłócimy się przez dłuższy czas. Jednak kiedy słyszę to zdanie:
-A może ty tam kogoś masz i dlatego nie chcesz przeprowadzić się do Bełchatowa?! To by wszystko wyjaśniało- coś we mnie pęka. Oczywiście zaprzeczam temu, jednak on nie chce wierzyć. Długo się nie zastanawiam biorę swoją torbę, kluczyki i wychodzę. Zbiegam po schodach i udaję się do auta. Kiedy je odpalam do szyby puka Kłos.
-Anka ty piłaś nie możesz teraz jechać, masz tutaj zostać rozumiesz?!-nie wiem co się z nim dzieje. Nie wiem skąd w nim tyle agresji. Przez pół wieczoru słyszałam jego krzyk. Nie zamierzam tu zostać wciskam pedał gazu i odjeżdżam.
________________________________________________________________
Witam się z wami po raz kolejny :) Jednak strasznie smuci mnie fakt, że co raz rzadziej nas odwiedzacie i komentujecie :( Za nami kolejny post. Kłótnia Anki i Karola co wy na to? Czy ich związek to przetrwa? Szczerze mówiąc sama jestem ciekawa. Przekonamy sie już niedługo a teraz czekamy na dalsze losy Agi i Andrzeja :3 Pozdrawiam Martyna ♥

sobota, 13 grudnia 2014

" brunet w okularach przeciwsłonecznych "

Jest sobotni wieczór. Pakuję się właśnie do jutrzejszego wyjazdu. Narazie biorę tylko jedną walizkę, a po resztę rzeczy przyjadę za tydzień. Rodzice nie wiedzą, że będę mieszkać z Andrzejem. Nawet nie wiedzą, że jest taki ktoś w moim życiu. Postanowiłam, że powiem im za jakiś czas. Męczy mnie to, że zostawiam tutaj Anke, ale inaczej nie mogę. Jest już późno, więc biorę kąpiel i kładę się spać. Budzę się równo o 5 rano. Wstaję i idę coś zjeść. Wszyscy jeszcze śpią bo jest niedziela, a ja tłukę się szklankami. Czeka mnie długa droga dlatego ubieram dresy i biały t-shirt. Zbytnio nie przykładam uwagi do makijażu tylko tuszuje rzęsy i powoli zbieram się do wyjścia. Kilka minut przed 6:00 wychodzi z pokoju mama, a zaraz za nią tato. Żegnam się z nimi i powoli znoszę walizkę po schodach. Przed blokiem czeka już na mnie czarne audi. Po chwili wysiada z niego brunet w okularach przeciwsłonecznych, białej luźnej koszulce i krótkich niebieskich spodenkach. Całuje mnie i bierze ode mnie walizkę.
- A gdzie Karol ? - zauważam, że w samochodzie nie ma wiecznie wesołego Kłosa.
- On wyjeżdża później, ma jeszcze jakaś sprawę. - widzę, że nie chce ciągnąć tematu, więc idę mu na rękę i o nic więcej nie pytam. Dwie pierwsze godziny mijają bardzo szybko, nawet nie zauważyłam kiedy minelismy Bydgoszcz. Po drodze zatrzymujemy się przy jakiejś budce z hot-dog'ami. Bierzemy dwa i jedziemy dalej. Przed godziną 16 wjeżdżamy do Bełchatowa. Andrzejowi zajmuje kilka minut dojechanie do domu. Wysiadam z auta i idę po schodach zaraz za Andrzejem. Jesteśmy na 3 piętrze przed mieszkaniem numer 6. Jestem strasznie ciekawa jak jest w środku. Mężczyzna otwiera drzwi i każe mi wejść pierwszej. Od razu zauważam w korytarzu kilka butelek po piwie. Idę dalej do kuchni i jestem coraz bardziej przerażona. Jest jeszcze więcej butelek i pełno pudełek po pizzy. Przechodzę z kuchni do pokoju i widzę trzech facetów śpiących. Dwóch na czarnej skórzanej sofie, a jeden na fotelu. Nie wiem co mam powiedzieć, odwracam się do tyłu i widzę zażenowanie Andrzeja.
- Co to jest ? - pokazuje palcem na ten cały syf i powstrzymuje się od śmiechu.
- Chodź, ja Ci to wszystko wytłumaczę - łapie mnie za rękę i wyprowadza z mieszkania. 
- Zapomniałem, że dałem im klucze jak wyjeżdżałem. Nie wracajmy już dzisiaj do tego, okej ? Nie chcę psuć tak dobrze zapowiadającego się dnia.
- Oczywiście - przytakuję mu, ale prawie duszę się ze śmiechu. Całe popołudnie spędzamy na mieście. Pod wieczór idziemy do hotelu. Wynajmujemy pokój na jedną noc i jedziemy windą na 5 piętro. Oboje jesteśmy bardzo zmęczeni. Bierzemy kąpiel i kładziemy się spać.
______________________________________ HALO HALO ! ���� Gdzie są Wasze komentarze ?! Było niedawno bardzo ładnie, a teraz znów cisza :/ Jest mój kolejny post. Miałam na niego całkiem inny pomysł, ale wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że poprawi się Wasza aktywność ! P.S. przepraszam, że tak późno dodaję, ale sprawy osobiste :/ Trzymajcie się ! ;* / Patrycja.

sobota, 6 grudnia 2014

"Wtulam w kołdrę, na której pozostał zapach jego perfum"

Rano budzę się ze świadomością, że dziś idę po raz pierwszy do pracy. Nie tryskam  radością z tego powodu, bardziej cieszy mnie fakt, że po południu jestem umówiona z Karolem. Zwlekam się z łóżka i szykuję do wyjścia. O 8 jest pod biurem. W środku wita mnie nowy pracodawca, oprowadza mnie po budynku i pokazuje moje stanowisko pracy. Składa się z dużego biurka, krzesła, laptopa i kilku segregatorów. Moim pierwszym zadaniem jest posegregowanie papierów. Jestem całkiem zadowolona, ponieważ do teraz myślałam, że jedynym zajęciem jakie będę wykonywać, to podawanie kawy i ciastek. Zabieram się za pierwszy segregator, praca tak mnie pochłania, że nie zdążam zauważyć kiedy na zegarze wybuja 15. Szef oznajmia mi, że na dzisiaj to wszystko. Zabieram swoje rzeczy i udaję się do wyjścia. Pod budynkiem czeka na mnie wysoki mężczyzna, pochodzi i delikatnie całuje moje usta. Całą drogę powrotną opowiadam mu o moim pierwszym dniu pracy. Udajemy się do mojego domu, tam mama czeka na nas z ciepłym obiadem. Szybko pozbywamy się go z talerzy i idziemy do mojego pokoju. Jesteśmy ze sobą od kilku dni,a ja czuję się jakbyśmy byli starym małżeństwem. Przedrzeźniamy się i wygłupiamy. Jednak w pewnej chwili chłopak poważnieje i siada na skraju łóżka.
-Ania chyba musimy pogadać.-siadam obok niego i wpatruję się w jego twarz, która nabiera coraz poważniejszego wyrazu.
-Jutro po południu wyjeżdżamy-mówi ze smutkiem.
-Jak to wyjeżdżacie?
-Przyjechaliśmy tylko na urlop, który i tak sporo się przedłużył. Zaczynają się przygotowania do sezonu i musimy  wracać do Bełchatowa.-łzy zbierają się w moich oczach, a ja z całych sił próbuję powstrzymać wypłynięcie ich z mokrych powiek.
-Anka jedź z nami proszę się. Aga się zgodziła, jeszcze tylko ty.-łapie mnie za rękę a ja nie dowierzam. Nie dość, że wyjeżdża Karol to jeszcze Aga.
-Karol nie mogę. Zaczęłam staż w jednym z najlepszych biur w Polsce, nie mogę tego tak po prostu rzucić.
-Znajdziemy ci inny staż, coś się wymyśli. Proszę.-patrzy na mnie błagalnie, a ja jestem nieugięta.
-Nie, przepraszam, ale ja musze tutaj zostać.-łzy spływają po moim policzku. Wtulam się w mężczyznę, oboje milkniemy. Tracimy ochotę na wygłupy. Siedzimy w pokoju do późnego wieczora.
-Muszę lecieć.-mężczyzna gorąco całuje moje usta. Oboje nie chcemy się rozstać.
-Do jutra?-pytam nieśmiało.
-Tak jutro się zobaczymy.-na jego twarzy pojawia się wymuszony uśmiech. Odprowadzam go do drzwi. Kiedy wychodzi ja wybucham płaczem. Wracam do pokoju, który jest przepełniony zapachem jego perfum. Biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Zmuszam się do snu, bo wiem, że kolejnego dnia muszę wcześnie wstać. Oczywiście rano zasypiam do pracy i biegam po domu jak poparzona. W pracy spotykam krzywe spojrzenia i szepty, jednak nie mam pojęcia o co wszystkim chodzi.
-Krąży plota, że przespałaś się z szefem dlatego jesteś tak dobrze traktowana, Wszystkie wcześniejsze stażystki były traktowane dość przedmiotowo.-słyszę zza pleców, kiedy się odwracam widzę wysokiego mężczyznę w okularach.
-Z nikim się nie przespałam.-nie mam mu nic więcej do powiedzenia, udaje się do mojego biurka i zajmuję się kolejnym segregatorem pełnym papierów. Nie mogę skupić się na pracy, wciąż myślę o wyjeździe Karola i Agnieszki. Nie wytrzymuję, sięgam po telefon i wybieram numer przyjaciółki.
-Dlaczego o niczym mi nie powiedziałaś?-zaczynam kiedy odbiera.
-Chciałam dzisiaj się spotkać.
-To prawda?
-Tak. Aniu nic mnie tu nie trzyma, mam tylko złe wspomnienia. Chcę zacząć wszystko od nowa.-mówi a ja jej nie przerywam.
-Jak chcesz.-rozłączam się i wracam do papierów. Równo o 15 wychodzę. Mam ogromną nadzieję, że pod biurem będzie czekał Karol. Nie ma go. Myślę o najgorszym, o tym że wyjechał bez pożegnania. Jednak kiedy pod domem widzę jego auto, oddycham z ulgą. Wbiegam do pomieszczenia. Karol siedzi w kuchni z moją mamą. kiedy wstaje ja mocno go przytulam.
-Proszę zostań-mówię drżącym głosem.
-Aniu wiesz, że nie mogę.-Kłos żegna się moją mamą. Oboje wchodzimy na podwórko. Tam stoimy wtuleni w siebie przed dobre dwadzieścia minut.
-Dziękuję za czas, który ze mną spędziłaś. To były najlepsze wakacje w moim życiu.-nie wiem co ma  powiedzieć, nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. Kiedy próbuję cokolwiek wydukać  chłopak mi na to nie pozwala. Wbija się moje usta, następnie całuje mnie w czoło i wsiada do auta.
-Gdybyś zmieniła zdanie, wiesz gdzie mnie szukać, będę czekał.-zamyka drzwi i odjeżdża. Zostaję sama. Łzą nie ma końca, mama próbuje mnie pocieszyć jednak to na nic. Zamykam sie w pokoju i wtulam w kołdrę, na której pozostał zapach jego perfum.
________________________________________________________
Jest sobota i jest kolejny post!! Wszystko co dobre musi się kończyć, co dalej ze związkiem Anki i Karola? Czy to już koniec? A co z przyjaźnią Anki i Agnieszki? Wszystkiego dowiecie się już niedługo ! A tymczasem chcę wam powiedzieć, że jest nam niezmiernie z miło, że jest was aż tyle. Dziękujemy za te pojedyncze komentarze i mamy nadzieję, że częściej będziecie wyrażać swoją opinię na temat naszych wypocin :)  Pozdrawiam Martyna ♥

środa, 26 listopada 2014

" Nic Cię tu przecież nie trzyma."

Siedząc bezczynnie w domu od tygodnia, zdążyłam się pogodzić z utratą pracy i lekką zmianą sytuacji w moim życiu. Jest sobota. Zbieram się do kąpania kiedy zauważam, że zaświecił mi się telefon. Biorę go do ręki i widzę wiadomość od nieznajomego numeru. " Chciałbym się spotkać. Będę czekał na rynku o 20:00 koło fontanny. " Czytając sms-a siadam na łóżku i przypominam sobie moje pierwsze spotkanie z Andrzejem. Nie dopisuję mu, że będę, ale mam zamiar pójść. Do spotkania jeszcze półtorej godziny, więc idę do kuchni coś zjeść.
- Idziesz z nami do kina ? - pyta mama ubierając na siebie żakiet.
- Nie dzięki, zaraz wychodzę - robię sobie kanapkę i siadam przed telewizorem.
- Gdzie ? - mama ciekawska jak zawsze ciągnie temat.
- Idę na miasto ze znajomymi - uśmiecham się i podaję jej telefon. Odwzajemnia uśmiech i wychodzi, a zaraz za nią tato. Wyłączam telewizor i idę do siebie. Przebieram się w jasne jeansy i biały t-shirt z nadrukiem. Narzucam na siebie czarną bluzę, ubieram buty, biorę telefon i wychodzę. Po drodze wiąże włosy i idę powoli w stronę rynku. Jest już 10 minut po czasie, kiedy jestem prawie na miejscu. Z daleka widzę jedną osobę opartą łokciami o fontannę. Wkładam ręce do kieszeń i idę.
- Jestem - mówię stojąc za nim kilka centymetrów. Szybko się odwraca i lekko niedowierza.
- Przyszłaś - uśmiecha się i spontanicznie przytula mnie do siebie - Chodź, musimy porozmawiać - siadamy na pobliskiej ławce i przez chwilę milczymy.
- Najpierw muszę Cię przeprosić - kładzie dłoń na moim kolanie i patrzy mi się w oczy.
- Za co ?
- Stracilaś przeze mnie pracę. To moja wina, bo mogłem znaleźć inny sposób na rozmowę z Tobą.
- Ale przecież ..
- Daj mi cos powiedzieć - przesunął się bliżej mnie i rękę z kolana przeniósł na ramię lekko mnie obejmując - Za dwa dni wracam do Bełchatowa. Nie chcę o Tobie zapomnieć. Pojedź ze mną. Nic Cię tu przecież nie trzyma - mówi podekscytowany.
- Zwariowałeś ? Jak ja mam tak z dnia na dzień wyjechać ? Nie, to jest niemożliwe. Przykro mi, ale nie. - odmawiam zdecydowanie, ale w głębi duszy chcialabym to zrobic.
- Przemyśl to jeszcze, bardzo Cię proszę. A teraz chodź, skoczymy do jakiegoś baru. - wstaje z miejsca, wyciąga rękę w moją stronę i czeka na moją odpowiedź. Podaję mu dłoń i idziemy w stronę jakiejś taniej knajpy. Rozmawiamy przy piwie o różnych rzeczach. Dochodzi północ, a my siedzimy sami w lokalu i opowiadamy nasze najgłupsze historie jakie nam się przytrafily. Dużo wypilismy. Wstaję od stołu i idę w stronę schodów. Odwracam się, żeby sprawdzić czy idzie za mną, ale on zdąża przyciągnąć mnie do siebie i namiętnie całuje. Jakimś cudem wchodzimy na górę i oboje padamy na duże łóżko. Tonę w jego objęciach i pocałunkach. Pozbywamy się swoich ubrań i lądujemy na podłodze. Alkohol we krwi robi swoje i po chwili na szyi, piersiach i brzuchu mam po kilka bordowych plam. Brunet długo nie próżnuje, dogodnie układa swoje ciało do mojego, caluje moje usta i w tym samym czasie wykonuje kilka mocnych pchnięć biodrami. Zabawia się ze mną prawie godzinę. Parę minut przed drugą w nocy czuję, że zaraz umrę z rozkoszy. Zaciskam dłonie w pięści i mocno przygryzam usta aż czuję smak swojej krwi. Oblizuje je łapiąc oddech. Z zimna przenosimy się spowrotem na łóżko. Głaszcze mnie po policzku i co trochę całuje w głowę. Usypiamy nad ranem. Ubieramy się i wychodzimy z tego budynku. Przed 9:00 jestem pod domem. W środku nikogo nie ma, od razu idę do pokoju i ze zmęczenia kładę się spać.
__________________________________________ Witam, to znowu ja ! Z nowym postem ! Tak jak obiecywałam akcja się rozkręca, co wiąże się z dłuższymi rozdziałami :) Dzisiaj trochę inna Agnieszka i inny Andrzej, ale myślę, że tacy Wam się spodobają :3 Czekam na komentarze i opinie ! Oby było ich jak najwięcej, bo ostatnio coś mało ich :< Pozdrawiam i całuje bardzo mocno ;*/ Patrycja

sobota, 22 listopada 2014

"Mężczyzna delikatnie całuje moje usta"

Tuż po przebudzeniu się, zerkam na telefon i widzę, że dziesięć minut temu wybiła 14. Wstaję z łóżka i czekam aż do pokoju przyjdzie Agnieszka. Ostatniej nocy dość ostro zabalowałyśmy i położyłyśmy się spać nad ranem. Aga opowiedziała mi o wszystkim co się wydarzyło w ostatnich dniach. Nadal jestem w szoku jak w tak krótkim czasie, jej życie przewróciło się do góry nogami. Strata pracy, zerwane zaręczyny, gorzej być chyba nie może.
-Długo nie śpisz?-pytam jej kiedy wchodzi do pokoju.
-Nie wstałam przed chwilą. Choć coś zjeść.-schodzimy na dół, jemy śniadanie, następnie ogarniam trochę twarz i wracam do domu, żeby przygotować się na wieczór. W domu jestem około 15:30 więc mam jeszcze sporo czasu. Moja twarz wygląda na mocno zmęczoną, więc robię pierwszą lepszą maseczkę i biorę długą kąpiel dla relaksu. Po godzinie wychodzę z wanny. Kiedy udaję się do kuchni w celu zrobienia sobie kawy, mama bierze mnie na przesłuchanie.
-Kochanie co to był za chłopiec, z którym poszłaś na spacer?
-Znajomy. Ma na imię Karol.-mówię jednocześnie robiąc kawę.
-Tylko znajomy? Kiedy znów nas odwiedzi?-pyta zaciekawiona
-Nie wiem, dzisiaj idziemy na kolację więc może wpadnie na chwilę, ale niczego nie obiecuję-uśmiecham się i wracam do mojego pokoju. Tam puszczam głośno muzykę i zaczynam nakładać makijaż. Jest on bardzo delikatny, jednak widoczny, Następnie ubieram białą, krótką sukienkę oraz brązowe sandały. Włosy lekko kręcę i jestem gotowa do wyjścia. Wyrabiam się na czas. Widzę, że pod domem parkuje czarne auto, zarzucam na siebie luźny sweterek, biorę torebkę i wychodzę z domu. Z samochodu wysiada Karol ubrany w niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami, czarne spodnie, oraz ciemne okulary. Na przywitanie całuje mnie w policzek i wręcza mi różową różę. Chłopak otwiera mi drzwi od strony pasażera, a następnie sam siada za kierownicą.
-To gdzie mnie zabierasz?-przerywam chwilową ciszę.
-Zobaczysz-mężczyzna jest bardzo tajemniczy. Do końca podróży nie odzywa się ani słowem, jedynie spogląda na mnie co chwilę. Czuję się lekko skrępowana. Zatrzymujemy się pod dobrze mi znaną kawiarnią. Przechodzimy całą kawiarnie następnie udając się zewnątrz. Tam stoi stolik, nakryty białym obrusem oraz białą zastawą. Na środku ułożony jest bukiet różowych róż, które Karol bierze do ręki i wręcza mi.
-Myślałaś, że skończy się na jednej?-w końcu się odzywa.
-Dziękuję-uśmiecham się nieśmiało. Następnie zajmujemy miejsca. Dopiero wtedy zauważam piękny widok, powoli zachodzącego słońca nad szeroko rozpostartym morzem. Przez cały wieczór Kłos jest czarujący, wciąż zabawia mnie swoimi żartami lub zasypuje komplementami. Po skończonej kolacji udajemy się na spacer wzdłuż brzegu morza. Może to się wydawać trochę oklepane, jednak dla mnie jest wspaniale. Po dłuższym spacerowaniu, robi się coraz chłodniej. Mężczyzna zauważa, że zaczynam marznąć, podchodzi do mnie i otula mnie swoim ramieniem. Czuję się nieziemsko. Po długim spacerze wracamy do auta. Udajemy się  do pod mój dom, tam jak na dżentelmena przystało Kłos wysiada pierwszy i otwiera mi drzwi. Podaję mu rękę i wychodzę z auta,
-Dziękuję za wspaniały wieczór-mówię, czując jak Karol trzyma mnie swoją dłonią.
-To ja dziękuję-uśmiecha się i patrzy w moje oczy. Stoimy tak przez chwilę, jednak żadne z nas nie wytrzymuje. Mężczyzna delikatnie całuje moje usta. Czuję się jak w niebie. Pocałunek nie trwa długo. Kłos odprowadza mnie pod drzwi i tym razem całuje mnie w policzek i udaje się do auta. Ja cała w skowronkach wchodzę do domu.
-Więc co to nadal tylko znajomy?-moja mam pyta mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie odpowiadam, odwzajemniam uśmiech i udaję się do swojego pokoju. Wciąż ciesząc się jak głupia. Sama siebie nie rozumiem, jeszcze dwa dni temu bym w to nie uwierzyła. Teraz czuję się, jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Zmywam makijaż i udaję się do łóżka, odblokowuję telefon i widzę nieoczytaną wiadomość. "Było cudownie, jeszcze raz dziękuję. Dobranoc. Karol :*" uśmiecham się lekko do telefonu. "Dobrej nocy. Anka :*" Oczywiście nie mogę usnąć, przez dobrą godzinę. Jednak potem udaję się w krainę morfeusza.
____________________________________________________________
Witam was po raz kolejny. Mamy mały zwrot akcji, czyżby Anka zakochała się w Karolu, czy Karol zapomni o narzeczonej? wszystkiego dowiecie się za dwa tygodnie, sama jestem ciekawa czym zaskocz nas Agnieszka i Andrzej w kolejną sobotę. Tymczasem zostawiam was z tym postem. Napiszcie co o nim sądzicie. Pozdrawiam Martyna ♥

sobota, 15 listopada 2014

" to wszystko dzięki Tobie "

Zaspałam. Patrzę na zegarek i widzę, że jestem spóźniona już 20 minut. Ubieram się w pierwsze lepsze ciuchy, biorę kluczyki i biegnę do samochodu. Po 15 minutach wchodzę do szpitala. Biegnę do siebie przebieram się i dopiero zauważam, że przy biurku siedzi dyrektor szpitala. Przełykam ślinę i do końca nie wiem jak się zachować.
- Dzień dobry - mówi pozbawiony jakichkolwiek emocji. Od razu mu odpowiadam to samo. Milczy trzymając w ręce jakąś kartkę.
- Niech pani usiądzie - wskazuje mi wzrokiem wolne krzesło. Zajmuję miejsce i zastanawiam się o co może chodzić.
- Domyśla się pani o czym chcę porozmawiać ?
- Nie do końca - nerwowo bawię się swoimi palcami.
- To jest pani wypowiedzenie umowy o pracę. - odwraca kartkę w moją stronę i kładzie mi ją na stole.
- Słucham ?! - biorę papier w dłoń i czytam zdenerwowana.
- Dwa dni temu miała pani dyżur. Zaniedbała pani jedną pacjentke. Nie podała jej pani leków i na drugi dzień musieliśmy ją ratować, miała szczęście, ale czeka ją wiele operacji dzięki pani. Nie mogę pozwolić sobie na takie incydenty w moim szpitalu, przykro mi. - zostawia mnie samą i wychodzi. Siadam na kanapie i czuję jak zbiera mi się na płacz. Po kilku minutach wstaje, spowrotem przebieram się w swoje ciuchy i zaczynam pakować wszystkie swoje rzeczy. Łzy nieustannie spływają mi po policzkach. Próbuje je opanować, wycieram je ciągle ręką i rękawem. Nagle słyszę jak otwierają się drzwi. - Szukam Cię od godziny - słyszę radosny głos Andrzeja. Jestem na niego cholernie wściekła, bo to dzięki niemu po części straciłam prace. Podchodzi do mnie i odgarnia mi włosy.
- Płaczesz ? - od razu zauważa mokre policzki.
- Nie mam ochoty na rozmowę - próbuje się go pozbyć jak najszybciej.
- Powiedz mi co się stało - mówi spokojnie.
- Właśnie wywalili mnie z pracy, za miesiąc miałam brać ślub, a wczoraj Marcin zerwał zaręczyny i to wszytko dzięki Tobie ! - poniosło mnie. Wykrzyczalam mu wszystko i wybieglam z całym pudłem swoich rzeczy. Wsiadam do samochodu cała zapłakana. Zamykam oczy i próbuje opanować swój oddech. Jadę do domu i zastanawiam się co powiem rodzicom. Wchodząc po schodach z kartonu wypada mi kilka zdjęć, które wcześniej stały na moim biurku. Podnoszę je i na każdym zdjęciu widzę siebie z Marcinem. Biorę je wszystkie i wyrzucam do śmietnika. Wchodzę do domu bez słowa. Pierwszy zauważa mnie tato. Widzi karton i mnie całą czerwoną od płaczu. Podchodzi nie pytając o nic i mocno do siebie przutula. Idę do siebie i piszę smsa do Anki. Muszę z kimś porozmawiać i wszysto sobie od nowa poukładać. Wieczorem rodzice wychodzą i w drzwiach mijają się z Anką. Oni już wszystko wiedzą, a teraz czas na nią. Zamknęłam drzwi, przyniosłam czerwone wino i postanowiłam skończyć uzalac się nad sobą.

____________________________________________ Witam moje drogie Panie :)
Przybywam z nowym rozdziałem. Nie jest on jakiś wybitny, ani długi wiem :/ na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że dopadła mnie choroba i trochę skomplikowały się moje sprawy powiedzmy 'sercowe' i nie mam jakoś głowy do napisania czegoś z romansem na przykład. Wybaczcie mi :( Gwarantuję, że Martyna Wam to wynagrodzi. / Patrycja :*

sobota, 8 listopada 2014

"Nie mogłem ci się oprzeć"

Ze snu wyrywa mnie głośno dzwoniący telefon. Na ekranie wyświetla się obcy numer. Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam go do ucha.
-Tak słucham?-mówię zachrypniętym głosem. Rozmowa trwa niecałe 10 minut, jednak czyni ona mój dzień wspaniałym.
-Mamo! Dzwonili z kancelarii prawnej przyjmą mnie na staż!-krzyczę uradowanym głosem.
-Widzisz mówiłam, że coś znajdziesz-wymieniamy  parę zdań i udaję  się do swojego pokoju. Włączam laptopa, i  przeglądam portale społecznościowe. Zanim się obejrzę na  zegarku wybija 14, w tym samym momencie przypominam sobie, że o 15 jestem umówiona z Agnieszką na kawę. W pół godziny zdążam ogarnąć twarz, włosy, ubrać się i coś zjeść. Biorę  kluczyki od auta rodziców i udaję się pod szpital po przyjaciółkę.
-To gdzie lecimy?-uśmiecha się, jednak w jej oczach widzę smutek.
-Aga co jest?- pytam zmartwiona.
-Ania przepraszam, nie mam ochoty na żadną kawę. Zawieziesz mnie do domu?
-Tak, ale tylko pod warunkiem, że powiesz mi co się stało.
-Zrobiłam coś okropnego.-w mojej głowie przewijają się najczarniejsze myśli.
-No mów co-przerywam cisze.
-Ja.. Andrzej... To znaczy ja i Andrzej pocałowaliśmy się.-z jej oczu wypływa łza, a ja siedzę jak wmurowana.
-Ale to był tylko jednorazowy pocałunek?-próbuję wyciągnąć z niej coś więcej.
-Marcin to widział. Akurat wtedy wszedł do pokoju.-to chyba najgorszy scenariusz jaki mógł się wydarzyć.
-Rozmawiałaś z nim?
-Nie. Nie przyszedł dzisiaj do pracy.-po jej policzkach spływa co raz więcej łez,
-Co chcesz teraz zrobić?
-Nie mam pojęcia. Chcę jechać do domu.-spełniam życzenie dziewczyny i odwożę ją pod sam dom. Daje mi buziaka w policzek na pożegnanie i obiecuje, że zadzwoni wieczorem. Ja wracam do domu, gdzie czeka na mnie mama z ciepłym obiadem. Jem posiłek i wraz z siostrą sprzątam ze stołu. Kiedy dzwoni dzwonek do drzwi, ona zostawia mnie samą i biegnie do przedpokoju. Ja zajmuję się zmywaniem naczyń. Słyszę kroki za moimi plecami a po chwili ciche chrząknięcie. Odwracam się i widzę mężczyznę, który prześladuje mnie od kilku dni.
-Co ty tutaj robisz?-pytam ze zdziwieniem i wycieram ręce o ręcznik.
-Nie przyszłaś, a ja muszę ci to wszystko wyjaśnić.-Karol siada przy stole i wpatruje się w moją twarz.
-A może ja nie mam ochoty tego słuchać?
-Aniu zrób koledze coś do picia.-rozmowę przerywa nam moja mama.
-Dziękuję bardzo, ale chciałem zabrać pani córkę na spacer.- Kłos wstaje i wyciąga do mnie rękę.
-Idziemy?-pyta i uśmiecha się sarkastycznie. Nie mam innego wyjścia, zakładam buty, kurtkę i wychodzę na zewnątrz.
-Masz godzinę.-mówię stanowczo i zbiegam po schodkach.
-Może pójdziemy do jakieś restauracji?
-Nie ma takiej potrzeby, możesz mi wszystko wyjaśnić na spacerze.
-Sam nie wiem od czego mam zacząć.-Karol zwalnia jednak ja nie czekam na niego, tylko idę przed siebie.
-Wystarczy, że powiesz mi dlaczego mnie uwiodłeś a potem zostawiłeś, to mi wystarczy.-mężczyzna dogania mnie i przez chwilę milczy.
-Dzień wcześniej zerwała ze mną narzeczona, powiedziała, że ma innego. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Przez pierwszy wieczór, myślałem co zrobiłem źle, miałem cholerny mętlik w głowie, dlatego kolejnego dnia postanowiłem, że pójdę do jakiegoś klubu. Tam wlewałem w siebie wódkę, myślałem, że ty wszystko załatwię.I tak było, czułem się świetnie. Potem zobaczyłem ciebie i tego faceta, przyglądałem wam się przez dłuższą chwilę, aż w końcu postanowiłem ci pomóc. Kiedy poszliśmy do hotelu alkohol zaczął puszczać i wszystko do mnie wracało. Nie chciałem być sam, chciałem zająć się czymś, co pozwoli mi o niej zapomnieć. Poniosło mnie, wiem o tym, ale nie mogłem ci się oprzeć. Byłaś cudowna, nadal jesteś. Jednak coś w środku mnie, kazało mi przestać,  bo wiedziałem, że to nie fair w stosunku do ciebie. Nie chciałem ci o wszystkim opowiadać, stwierdziłem, że tak będzie prościej. Wyszedłem z hotelu, ale dopadły mnie wyrzuty sumienia, więc zostawiłem ci tą karteczkę i miałem nadzieję, że zadzwonisz. Nie doczekałem się, los nie jest, aż taki zły bo spotkałem cię w szpitalu. Ania tak strasznie cię przepraszam.-zatrzymuje się i łapie mnie za rękę, Upatruje się w moje oczy a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić.
-No to już wszystko wiem. Dziękuję za wyjaśnienia.-uśmiecham się lekko.
-To ja ci dziękuję, że ze mną wyszłaś. Ania ja nie chcę kończyć tej krótkiej znajomości. Może pójdziemy jutro na kolację?-znów nie wiem co mam powiedzieć.
-Muszę się nad tym zastanowić. Nie chcę być dla ciebie pocieszeniem, po utracie narzeczonej.
-Nie jesteś. Pogodziłem się z tym na prawdę.
-Jeszcze dzisiaj dam ci znać.-trzymam się swojej wersji.
-No dobrze.-Karol odprowadza mnie do domu. W międzyczasie prowadzimy bardzo luźną rozmowę. Pod drzwiami przytula mnie mocno, wsiada do swojego auta i odjeżdża.
-Co to był za chłopak?-zostaję zasypana pytaniami, tuż po przekroczeniu progu.
-Kolega.-nie chcę zagłębiać się w szczegóły, dlatego udaję się do swojego pokoju. Biorę długą kąpiel i ciągle zastanawiam się nad jutrzejszą kolacją. Tuż przed zaśnięciem, piszę sms'a "Jutro o 20 bądź pod moim domem. Anka". Po niecałych 3 minutach dostaję odpowiedź. "Nawet nie wiesz jak się cieszę. Do zobaczenia :* Karol". Kładę telefon pod poduszkę i w ekspresowym tempie zasypiam.
______________________________________________________
I jest kolejny rozdział. Akcja w końcu zaczyna się rozkręcać, i mogę wam obiecać, że posty będą dłuższe. Jednak początki zawsze są trudne i trzeba o tym pamiętać. Dziękuję za każdy komentarz jaki piszecie, ponieważ daje on ogromnego kopa do dalszego pisania. Zostawiam was z postem, napiszcie co o nim myślicie. Martyna ♥

piątek, 31 października 2014

" ... oboje mamy ochotę na to samo.."

Zbieram się do domu, kiedy w ostatniej chwili dzwoni Anka i błaga mnie, żebym wzięła za nią dyżur. Zgadzam sie, bo wiem, że ciężko jest jej pogodzić pracę z kilku miesięcznym dzieckiem. Zdejmuje kurtkę i przebieram się w swój jakże codzienny strój. Usypiam na stojąco, więc idę po kawę do automatu. Jak na złość spotykam tam Andrzeja. Rozmawia z kimś przez telefon, ale widząc mnie od razu przerywa rozmowę.
- Widzę, że moja propozycja o kawie właśnie się spełnia - mówi opierając się o automat. Usmiecham sie do niego, ale nie odpowiadam. Wybieram najmocniejszą jaka może być i czekam odwracając się w stronę mężczyzny.
- Mowilam, że ciągłe picie kawy nie zastąpi panu snu - widzę jakie ma podkrążone oczy, ale nie czekam na jego odpowiedź, biorę kubek i wracam spowrotem do pokoju. Powoli udaje mi się wypełnić wszystkie papiery, jestem cholernie zmęczona bo nie śpię od kilkunastu godzin a za chwilę muszę iść na obchód. Wyłączam światło, wychodzę na korytarz i idę powoli wchodząc od jednej sali do drugiej. Stoję przed salą numer 10 i widzę go siedzącego na krześle. Czyta jakieś pismo i co chwilę zerka na telefon. Wchodzę do środka i podchodzę do łóżka. Nie odzywa się, ale wiem, że wodzi za mną wzrokiem. Składam podpis na liście i wychodzę.
- Pani doktor ! - słyszę krzyk znajomego mężczyzny. Szybko się  odwracam się i widzę go  rozbawionego. Przewracam oczami, wkładam ręce w kieszenie, podchodzę do niego i pytam.
- To zaproszenie niekoniecznie na kawę dalej jest aktualne ?
- Jasne - odpowiada bez zastanowienia.
- Więc zapraszam - odwracam się i idę w stronę baru. Siadam do stołu, a Andrzej zamawia dwie w-zetki. Przynosi ciasto do stolika, siada na wprost mnie i szeroko się uśmiecha. - Czym sobie zasłużyłem na to spotkanie pani doktor ? - opiera się łokciami o stół i nie odrywa wzroku nawet na sekundę.
- Skończymy z tym pan, pani. Agnieszka - wyciągam rękę w jego stronę i czekam na jego kolej.
- Andrzej - ściska moją dłoń i prawie niezauważalnie przygryza dolną wargę. Oboje zjadamy ciasto w tym samym czasie, płacimy i wracamy na korytarz.
- Długo jesteście razem ? - pytam, nie zastanawiając się do końca nad tym co mówię.
- Dlaczego pytasz ? - wydaje się być trochę zaskoczony, ale odpowiada zanim zdążę się wytłumaczyć. - Już prawie 3 lata. - siada na krześle stojącym przed salą i wzrokiem wskazuje mi miejsce obok siebie. Siadam, ale przez chwilę milczymy.
- A ty masz kogoś ? - pyta trochę nieśmiało.
- Narzeczonego - odpowiadam bez namysłu. Wybuchamy śmiechem, aż położna wychodzi z sali i zaczyna nas uciszac.
- Co my robimy, przecież oboje mamy ochotę na to samo od kilku dni - od razu poważnieje i w myślach mówię sama do siebie, że chyba mnie rozgryzł. Jedynie co zdążam zrobić to mrugnąć powiekami, bo już po chwili czuję jak dłonią dotyka mój policzek, a ustami muska moje. Całkowicie się mu poddaje i pozwalam mu na bardziej zdecydowane ruchy.
- Aga ?! - słyszę głos osoby, ktorą chciałabym usłyszeć teraz jako ostatnią. Odrywam się od ust Andrzeja i widzę go.
- Marcin to nie tak !

_______________________________________________ I jest mój drugi post ! Wyszedł mi dłuższy niż planowałam i dlatego dodaje go tak późno. Opowiadanie piszemy z Martyna "na żywca", więc w trakcie pisania posta pojawia mi się kolejny pomysł co może być dalej dlatego rozdziały mają różne długości :) Bardzo się cieszę, że zagladacie tutaj i komentujecie :D To naprawdę bardzo miłe i dodaje motywacji do pisania . Dziś kolejna dawka Andrzeja i Agnieszki, czekam na Wasze opinie ! Do następnego ;*/Patrycja

sobota, 25 października 2014

"Ania ja nie dam za wygraną"

Jest ranek, budzę się w tym samym hotelu, w którym poprzedniego dnia stał się ten cholerny incydent. Biorę telefon do ręki, na ekranie świeci się kilka nieodebranych połączeń od Agnieszki. Bez wahania postanawiam oddzwonić.
-Hej Aga co tam?-mówię zachrypniętym głosem.
-Musisz dzisiaj wpaść do mnie na oddział, muszę ci kogoś pokazać.-jest strasznie tajemnicza.
-Możesz trochę jaśniej?
-Poznałam fajnego faceta.-słyszę wzrastającą radość w jej głosie.
-A co z Marcinem?
-A co ma być?
-No jesteście razem, czy coś się zmieniło?
-Jesteśmy. Bądź u mnie o 15.-po tych słowach rozmowa się kończy. Przez chwilę zastanawiam się, o co dokładnie chodzi Agnieszce, ale po jakimś czasie daję sobie z tym spokój i wstaję z łóżka. Po ogarnięciu wyglądu mojej twarzy, zbieram wszystkie rzeczy i udaję się do wyjścia. Tuż przed drzwiami zatrzymuje mnie portier.
-Przepraszam, czy pani opuszcza pokój numer 5?!
-Tak, a o co chodzi?
-Jakiś pan kazał to pani przekazać, kiedy wychodził.-mężczyzna przekazuje mi mały liścik i uśmiecha się szeroko.
-Dziękuję-odwzajemniam uśmiech i wychodzę z hotelu. Siadam na ławkę przed budynkiem i powoli  otwieram lekko zgniecioną kartkę, na której widnieje napis: "Jeszcze raz bardzo przepraszam, chcę ci to wyjaśnić to jest mój numer zadzwoń, jak będziesz mogła." Nie mam ochoty na żadną rozmowę z nim, rwę karteczkę na kilka części i wrzucam ją do najbliższego kosza. Zamawiam taksówkę i udaję się do domu. Tam mama zasypuje mnie milionami pytań, na temat tego co robiłam ostatniej nocy. Oczywiście wymyślam jakąś dobrą wymówkę, którą mama łyka bez najmniejszego zastanowienia. Biorę szybki prysznic, poprawiam makijaż, wrzucam na siebie jakieś luźne ciuchy i udaję się do szpitala, aby poznać nowego znajomego Agnieszki. Wpadam na oddział ortopedii i szukam przyjaciółki. Znajduję ją na jednej z sal, ponieważ aktualnie ma obchód.
-Będę czekać na korytarzu-mówię szeptem i udaję sie na korytarz. Czekam na nią przez kilka minut.
-Choć ze mną, ja się tylko przebiorę.-udaję się za dziewczyną do jej pokoju, tam siadam na krześle i przeglądam papiery jakie leżą na jej biurku. Agnieszka zmieniła swój biały fartuch na bardziej "codzienne" ubranie. Następnie idziemy do jednej z sal.
-On tam siedzi, jestem tego pewna. Ma na imię Andrzej, jego dziewczyna tutaj leży.-przez kolejne 5 minut Aga jak nakręcona opowiada mi o świeżo poznanym mężczyźnie.
-No dobra choć-łapie za klamkę i otwiera drzwi, jednak kiedy obie wchodzimy do środka, mnie wmurowuje w podłogę. Agnieszka przedstawia mnie dwóm wysokim, dobrze zbudowanym mężczyznom. Jeden z nich to Andrzej, jednak drugim jest Karol. Dziewczyna zajmuje się dziewczynom leżącą na łóżku, a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić.
-Miło było cię poznać Andrzej, niestety ja już muszę uciekać.-zamykam za sobą drzwi i szybkim krokiem kieruję się do wyjścia.
-Ania zaczekaj!-słyszę za sobą krzyk Karola. Nie zatrzymuję się, jednak ten dogania mnie i toruje mi drogę.
-Dostałaś wiadomość ode mnie?-mówi zasapany.
-Tak dostałam-rzucam krótko i próbuję go wyprzedzić.
-W takim razie dlaczego nie zadzwoniłaś? Chciałem ci to wytłumaczyć.
-Karol ja nie mam ochoty na twoje wyjaśnienia. Daj mi święty spokój.-odpycham jego rękę i wybiegam na ulicę. Wsiadam do autobusu miejskiego i wracam do domu. Jestem zmęczona wszystkim. Czuję, że życie daje mi w kość. Nie mogę znaleźć sobie pracy, nadal mieszkam z rodzicami, a teraz jeszcze On. Idę do łazienki i zmywam z siebie makijaż, włosy upinam w wysoki kucyk i nakładam na siebie dres. Na nic nie mam ochoty, więc kładę się do łóżka. Tuż przed zaśnięciem dostaję sms'a To znów ja. Ania ja nie dam za wygraną, musimy się spotkać. Będę czekał jutro o 18 pod hotelem. Mam nadzieję że się pojawisz. Karol.  Nie odpisuję, blokuję telefon i próbuję jak najszybciej zasnąć.
______________________________________________________________
Post pojawia sie o dość później godzinie za co przeprasza, jednak mam dość sporo nauki, przez którą zostają mi tylko wolne wieczory. Bardzo nas cieszy, że często do nas zaglądacie i mamy nadzieję, że to się nie zmieni. Rozdział jest dość krótki, ponieważ to dopiero początek, a jak wiadomo początki są zawsze trudne. A co wydarzy się bohaterami? Dowiecie się już niedługo. Pozdrawiam Martyna ♥

poniedziałek, 13 października 2014

Żeby o nim zapomnieć

6:30 rano. Dzwoni budzik, z którego wydobywa się melodia dobijająca z samego rana. Nie chce wstawać, ale takie jest już życie ordynatora chirurgii. Przecieram oczy i idę do łazienki. Myje zęby, nakładam lekki makijaż i rozczesuje włosy.
- Zrobiłam ci kawę - słyszę matczyny, zaspany głos wchodząc do kuchni.
- Nie musiałaś - całuje ją w policzek i siadam do stołu. Delektuje się przez kilka minut świeżą kawą, ale chwilę później zabieram torebkę z kluczykami, żegnam się z mamą i biegnę na parking przed blokiem. Odpalam samochód i jade przez zatłoczony Gdańsk. Kocham to miasto, ale podczas wakacji jest tu tak tłoczno, że trudno jest wytrzymać z samym sobą. Podjeżdżam pod szpital i parkuje na swoim miejscu. W środku czeka już na mnie Marcin, na sam jego widok uśmiecham się szeroko i podbiegam w jego stronę.
- Witam panią ordynator - szepcze mi do ucha i daje gorącego całusa. 
Cały dzień spędzam na chirurgii. Dwie operacje, jeden nie groźny zabieg i śmierć kobiety leżącej na OIOM-ie od kilku miesięcy to tylko część spraw z jednego dnia. Dochodzi 18, zdejmuje biało-niebieskie przebranie, chowam plakietkę do biurka i wychodząc ze służbowego biura wpadam wprost na wysokiego mężczyznę.
- Mógłby pan bardziej uważać - mówię spokojnie i zaczynam zbierać rozsypane papiery.
- Przepraszam, ja szukam ordynatora - schyla się i pomaga mi w papierach. Równocześnie podnosimy się do góry i badamy wzrokiem. Jest cholernie przystojny, ale moją uwagę najbardziej przykuwają jego oczy.
- Ja jestem ordynatorem - odpowiadam nie odrywając od niego wzroku.
- Moją dziewczynę dzisiaj tutaj przywieźli, Zuza Cieślik - odpowiada trochę zakłopotany i czeka aż go pokieruje do sali, kiedy ja stoję przed nim i analizuje w głowie słowa, które przed chwilą wypowiedział. Czuję się trochę zawiedziona, bo dociera do mnie wiadomość, że ma kobietę ale z drugiej strony jestem na siebie wściekła, bo mam narzeczonego, a oglądam się za cudzymi mężczyznami.
- Ostatnie drzwi po prawej - odpowiadam i odchodzę szybko, żeby o nim zapomnieć.  Przez cały wieczór ten facet nie daje mi spokoju. Próbuje zapomnieć o całym tym incydencie i zajmuje się wypełnianiem kartotek, ale on ciągle siedzi w mojej głowie. Kilka minut po północy kładę się spać i usiłuję zasnąć, co udaje mi się dopiero nad ranem. Następnego dnia wracam do pracy i od razu idę do sali numer 10. Wchodzę i widzę go. Siedzi przy niej i usypia trzymając ją za dłoń. Chwilę się im przyglądam, ale nieznajomy mnie zauważa i wstaje od łóżka swojej kobiety.
- Miałem nadzieję, że panią tu spotkam - uśmiecha się, ale widzę, że jest zmęczony nieprzespaną nocą.
- Powinien pan odpocząć, będę do niej zaglądać - odwzajemniam uśmiech i wchodzę do środka. Dokładnie jej się przyglądam. Ma długie blond włosy i smukłą twarz. Wychodząc od niej mijam się w drzwiach z jej facetem.
- Miał pan wrócić do domu i się przespać, kawa nic tu nie da - badam go wzrokiem i spoglądam w jego oczy.
- Dziękuję za troskę pani ...- wyciąga rękę w stronę mojej plakietki i czyta imię - Agnieszko. Chwilę stoimy w niezręcznej ciszy, ale nagle przerywa ją Marcin.
- Będziesz mi asystować przy guzie Małeckiej ?
- Jasne - odpowiadam bez zastanowienia i ide za Marcinem.
Wieczorem wchodząc do gabinetu widzę kartkę na swoim biurku. Od razu podchodzę i czytam " Głupio było mi zapytać o numer, ale podaję swój, może pani ordynator skusi się na kawę ?" - uśmiecham się sama do siebie i chowam kartkę z numerem telefonu do torebki.

__________________________________________ A więc, witam szanowne czytelniczki :) Mam nadzieję, że będzie Was z dnia na dzień coraz więcej i zostaniecie z nami do końca tej historii :D Jak już zauważyłyście będziemy pisać z Martyną na zmianę. Post miał się pojawić dopiero w sobotę, ale nie mogłam się doczekać i dodaję go dzisiaj. Życzę miłego czytania i bardzo mile widziane są wasze opinie :)/ Patrycja ;*

sobota, 11 października 2014

Wilgotnymi ustami wbija się w moją szyję pozostawiając na niej bordowy ślad.

Po całym dniu szukania pracy bądź chociażby niepłatnego stażu w jakiejkolwiek kancelarii prawnej wracam do domu, całkiem załamana.
-I jak?-mama wiata mnie w drzwiach z żenującym pytaniem.
-Nadal nic-mówię rzucając kurtkę na szafkę.
-Coś się znajdzie. A teraz choć  zjeść.
-Nie mam ochoty na jedzenie.-rzucam krótko i wbiegam po schodach udając się do pokoju. Spoglądam na zegar wiszący na przeciw mojego łóżka, wskazuje 20:30. Dobry czas aby gdzieś wyjść. Obdzwaniam najbliższych znajomych, jednak wszyscy mają już jakieś plany. Jestem zdana na siebie. Udaję się do garderoby i przerzucam ubrania z kupki na kupkę, próbując znaleźć coś sensownego. Z racji tego iż idę sama wlać w siebie kilka kieliszków wódki, naciągam czarne rurki i białą luźną koszulę w jaskółki. Prostuję włosy i poprawiam makijaż, wychodząc wkładam czarne conversy, oraz czarną skórę.
-Mamo wychodzę-mówię zamykając za sobą drzwi. Wsiadam do pierwszego lepszego autobusu miejskiego i przejeżdżam przez pół miasta, aby zaszyć się w  jakimś klubie. Stawiam na "Club Echo".  Pokazuję dowód osobisty dwóm ochroniarzom i zostaję wpuszczona do zatłoczonej sali. Siadam przy barze i zamawiam drinka, oczywiście nie kończy się na jednym. Po wlaniu w siebie sporej ilości alkoholu, pasuję. Wyciągam telefon i zaczynam sprawdzać nieodczytane smsy.
-Wolne?-słyszę zza pleców.
-Tak-ściągam torebkę z krzesełka obok i wracam do bawienia się telefonem.
-Sama jesteś?-pyta wścibski mężczyzna, kładąc swoją rękę na moim udzie. Jednym ruchem spycham ją i odwracam się do niego plecami. Ten nie daje za wygraną, przysuwa się bliżej i zgarnia moje włosy z szyi. Czuję się bezradna i kompletnie nie wiem jak mam się zachować.
-Odwal się-mówię stanowczo i próbuję odejść od baru. Jednak mężczyzna nie daje mi nawet wstać. Łapie mnie za nadgarstek i mocno go ściska. Sam wstaje i podchodzi co raz bliżej mnie. Jest co raz bardziej nachalny. Przytwierdza moje ciało do ściany i ponownie stawia swoją dłoń na moim udzie.
-To co pobawimy się?-syczy do mojego ucha, po drodze całując policzek.
-Nie-patrzę w jego oczy i widzę narastającą złość. Zaczyna dobierać się do mojej bluzki. Obok nas przechodzi co raz więcej osób jednak nikt nie reaguje. Szarpie się ze mną, jednak nie mam tyle siły aby go odepchnąć. Po policzkach zaczynają spływać łzy.
-Proszę puść mnie-mówię spokojniej.
-Nie tak szybko-odpowiada i wjeżdża swoją dłonią pod moją koszulę. Łapię za rękaw jego koszulki i odciągam jego rękę. Jednak ten nie daje za wygraną.
-Zostaw ją!-słyszę stanowczy głos zza pleców mężczyzny. Czuję, że puszcza mój nadgarstek i robi kilka kroków do tyłu.
-Słucham?-mówi prowokacyjnym głosem a ja nie wiem co mam zrobić.
-Powiedziałem żebyś ją zostawił!.-tym razem głos wysokiego mężczyzny jest bardziej rozkazujący.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!-na środku klubu wybucha bójka. Odchodzę od ściany i próbuję rozdzielić dwóch obijających się pięściami facetów, Po chwili wszystko się uspokaja.
-Przepraszam za to zamieszanie-mówię do mojego obrońcy kiedy opatruję jego lekko posiniaczone oko. Jesteśmy w hotelowym pokoju, do którego przyprowadził mnie Karol, czyli chłopak, który przegonił ode mnie natarczywego faceta.
-Weź przestań.Lepiej powiedz jak się czujesz? Czego on od ciebie chciał?-patrzy na mnie ze zmartwioną miną.
-Powiedział, że chce się pobawić.-oboje wiemy o czym mówię.-Jeszcze raz wielkie dzięki-biorę swoją kurtkę i udaję się do drzwi.
-Gdzie uciekasz?-wstaje z łóżka i łapie mnie za rękę.-Posiedź ze mną jeszcze chwilę.-na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-No dobra-odkładam czarną skórę na fotel i stoję na środku pokoju. Czuję się dość niezręcznie.
-Czego się napijesz?-otwiera barek i przegląda pełne butelki alkoholu.-Wino może być?
-Jasne-uśmiecham się i siadam na brzegu łóżka. Karol podaje mi kieliszek z winem. Po niecałych 30 minutach butelka jest pusta. Dzieli nas kilka centymetrów. Rozmawiamy na wszystkie możliwe tematy. Chłopak łapie moją dłoń i podnosi ją do góry. Bacznie ogląda niewielkiego sińca, który pozostał po ściśnięciu. Delikatnie go całuje, podnosi głowę do góry i patrzy w moje oczy. Nie jestem w stanie określić kiedy zatonęliśmy w pocałunkach. Robi mi się co raz bardziej gorąco. Chłopak dobiera się do mojej koszuli. W szybkim tempie pozbywa się wszystkich ciuchów jakie miałam na sobie. On również zostaje w samych bokserkach. Wilgotnymi ustami wbija się w moją szyję pozostawiając na niej bordowy ślad. Następnie bawi się językiem w mojej jamie ustnej. Szczerze to czuję się jak w niebie. Wiem, że jest to wbrew moim wszelkim zasadom, ale podświadomie tłumaczę sobie, że to całkiem inna sytuacja, niż pójście do łóżka z nieznajomym. W pewnej chwili Karol odrywa się ode mnie i wstaje z łóżka. Patrzę ze zdezorientowaniem  jak w szybkim tempie wkłada na siebie ciuchy.
-Przepraszam-mówi i zamyka za sobą drzwi, a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić. Łzy mimowolnie spływają po moich policzkach, postanawiam zostać na noc tutaj. Okrywam się kołdrą i próbuję usnąć. Jednak w mojej głowie wciąż pozostaje pytanie: "Co zrobiłam źle?" 
________________________________________________________________
Hej tu Martyna :) To mój pierwszy post na tym blogu i mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziś dość krótko i nie ciekawie, ale obiecuję, że akcja będzie się rozwijać. Zapraszam do komentowania i odwiedzania nas :) Pozdrawiam ♥

niedziela, 5 października 2014

Prolog

Bohaterowie: Agnieszka Chodakowska, Anna Budzyńska, Andrzej Wrona, Karol Kłos
Miejsce akcji: Gdańsk
Czas akcji: koniec sierpnia 2014 roku
Historia będzie opowiadała o Agnieszce, która jest ordynatorem chirurgii, oraz Ani, która świeżo skończyła studia prawnicze. Obie dziewczyny mieszkają z rodzicami i przyjaźnią się od kilku lat.
Może po kilku nieudanych związkach znajdą kogoś dla siebie?
Jeśli chciałybyście poznać ich historię zapraszamy w każdą sobotę w godzinach wieczornych.
Martyna i Patrycja ♥